wszy na dzielnicy.......
udało się trafić na pogodę bez deszczu. Pomalowaliśmy elewację. Jeszcze musi wyschnąć i będzie ok. Teraz zostało już tylko 1 szczyt i koniec elewacji
w między czasie zrobiliśmy płot a właściwie zasłonę przed sąsiadami. Okazało się że jedni z sąsiadów o nie najlepszej opinii na dzielnicy obserwują nas, nie wiem czy z nudów lub innych powodów ale jest to troszkę frustrujące. Co chwilka siędzą w oknie i gapią się. A zaczęło się że paliliśmy worki papierowe po tynku no i z pretensją do nas przyszli. Z papieru nie ma ani smrodu ani dymu. Jeszcze z takimi tekstami do nas wyjechali że poprostu mnie zamurowało. Nie będę cytować. Prymityw że orany. Postanowiliśmy po tym incydencie zasłonić płot. Ale powiem że pierwszy raz stałem się zwolennikiem betonowego ogrodzenia, a zawsze byłem przeciwnikiem. no i wyszło jak na zdjęciach.
ps. myślałem że opusczając miasto wyrywamy się od awantur i ludzi nie życzliwych. Myliłem się. Buraki wszędzie się zalęgną. Oczywiście nie wszyscy. Ale zawsze jakaś wsza się zdarzy