nadrabiamy

taki widok zastałam rano. Troszkę wkopane, troszkę na płocie. W miejscu przyszłej skrzynki tylko 2 paliki.

Wszystko się zmieniło i po kilku godzinach czułam się jak Angele Merkel, też miałam swój gaz. Mała różnica, ja nie mogę jeszcze go wykorzystać, ale kurek jest.

Podniecona tym faktem poszłam za ciosem i z pomocą psa wykopałam pod dalszą część gazociągu, od skrzynki do domku.

Teraz walną Panowie z uprawnieniami rurę i będziemy uzbrojeni w 99%, bo jeszcze trzeba połączyć energię od licznika do bezpieczników.
Taka to była krótka historyjka o gazie;)



już nie wystarczy i kupiliśmy
tylko taka wersja stojąca.
Komentarze